Idą wakacje. Moja córka w wakacje będzie siedziała z mamą i
bratem w domu. Przedszkole akurat to do którego chodzi nie ma dyżurów w
wakacje.
Zastanawiam się nad tym co my będziemy robić tyle czasu razem. Mama
będzie musiała coś wymyślić.
Na razie w przyszłą sobotę wybieramy się do zoo. Młoda
jeszcze nie była, zresztą młody też nie. Tylko, że to pomysł taty, więc mama
musi też coś fajnego wymyślić.
Na dzień dziecka moje dzieci nie dostały żadnego prezentu(
takiego materialnego).
Byliśmy na basenie, oczywiście zjeżdżalnia była najbardziej
oblegana, a co najgorsze ja tez musiałam zjechać z młodym, bo jak zobaczył, że
siostra poszła z tatą, a on nie, to zaczął się drzeć, jak by go ze skóry łupiono i nie przestał dopóki
z nim nie zjechałam (mały terrorysta, niby nic nie mówi a i tak człowiek po jego
darciu wie czego chce J) i na wycieczce rowerowej.
Czyli my rodzice na rowery, a oni w foteliki. Planuje kupić
sobie przyczepkę rowerową, bo chciała bym tak częściej ich zabierać, nawet gdy tata jest w pracy. Jakoś tak
boję się założyć jeden fotelik z przodu, a drugi z tyłu roweru. Miała bym
wrażenie, że mogę któregoś nie dopilnować.
A tak pojechaliśmy trochę
dalej niż mogę z nimi dojść pieszo i widzieli koniki, ba młoda sobie na kucyku pojeździła
J.
Oczywiście lody, plac zabaw po drodze, później inny plac zabaw. A później
jeszcze spacerek nad wodę porzucać kamienie i przy okazji wystraszyć kaczki. I
do domu.
Powiem tak, że nie wiem kto był bardziej zmęczony my, czy
oni. Dzień był w stu procentach wykorzystany więc dzieci szybko padły spać, my
szczerze mówiąc też. Ale tak sobie to wspominam, i naprawdę to był bardzo miły dzień.
A teraz jeszcze trochę z innej beczki. Obecnie
dużo meczów w telewizji.
No mój mąż też by sobie pooglądałJ
Wczoraj mecz tez
oglądał, no prawie cały, z małymi przerwami. Trochę się na początek spóźniliśmy,
więc wzięłam dzieci i poczytałam młodej książeczkę, ale w końcu myślę sobie, że
mógł by „zejść” już z tego telewizora.
Młoda stwierdziła, że chce bajkę obejrzeć
i zaczęła beczeć no i tata taki dobry to jej włączył tą bajkę. No to mówię mu, nie przejmuj się i tak nie będzie bramki, pewnie przegramy zaraz sobie z
powrotem włączysz. I jak ja mogłam się tak pomylić, no musieli wtedy bramkę
szczelić gdy on nie oglądał.
Ile ta bajka trwała, może dziesięć, góra piętnaście
minut, a oni musieli akurat wtedy trafić historyczną bramkę?! No litości .
Też tak macie?
Pozdrawiam.