poniedziałek, 29 lutego 2016

środa, 24 lutego 2016

Nasza zima zła?

 Nasza zima zła?

Raczej niekoniecznie. Kilka zdjęć z naszego spaceru (takiego dłuższego).

 I piękny zamarznięty wodospad.

 Zdjęć nie za dużo bo nie bardzo był czas żeby zdążyć je zrobić(wiecie jak to jest z dziećmi). Do tego zdjęcia robił mój mąż J.

Może w przyszłym roku uda się zrobić więcej, bo w tym już raczej nie.
Zima się powoli kończy, więc lód też się stopi.

 Wycieczka była świetna.
Wróciliśmy bardzo zmęczeni ( syna trzeba nosić, jeszcze nie nauczył się chodzić), ale z wielkimi uśmiechami. 









Oto Miś


Oto Miś.

Młody dostał go pod choinkę w prezencie od „Świętego Mikołaja”. 
Miś jest firmy Chicco. 
Śpiewa (ma kilka opcji piosenek), śmieje się, udaje że ziewa, woła dziecko, liczy do trzech, ma też opcję mówienia po angielsku.
 Gdy nie jest dotykany wyłącza się sam. 
 Syn bardzo go polubił J  czyli rzuca nim, wywraca, ślini go, gryzie i takie tam. 
Ale to znaczy że bardzo on go interesuje.
 Córka często włącza mu przyciski i pokazuje, żeby tańczył razem z nią i misiem. 
A wieczorem Młoda podkrada sobie misia i idzie z nim do spania, przykrywa go kołderką opowiada mu bajkę i razem z nim zasypia. 
Miś jak dotąd bardzo wytrzymały, różne rzeczy znosi i nie narzeka tylko się śmieję. 
Bardzo fajna zabawka.  







poniedziałek, 15 lutego 2016

zapiekanka


Dziś na obiad może zapiekanka. 

Taka sobie ze wszystkiego co się nawinie:-)
W szafce miałam trzy rodzaje makaronu pootwierane, takie rurki.
 Makaron ugotowałam, a były tam i zwykłe rurki i z mąki razowej. 
Wzięłam paprykę (akurat połowa została z niedzieli ) , marchewka, por, groszek, jajka, dwie parówki (też już nikt nie miał na nie ochoty) i przyprawy.

 Pokroić, posiekać, wymieszać, przyprawić, włożyć do naczynia żaroodpornego i  do piecyka. 

Gotowe do jedzenia. 
I po  prostu pycha. 

a nic się nie zmarnowało. 





















wtorek, 9 lutego 2016



Za mniej więcej miesiąc  pierwsze urodziny mojego synka. 

Trzeba zrobić tort, gości zaprosić, podać coś do jedzenia. 

Hm... zastanawiam się jaki zrobić tort. 

Na urodziny córki świetny tort (dzięki kochana) zrobiła mi siostra, ale teraz jej nie będzie. 

Umiem  zrobić tort, ale chciała bym, żeby był taki wyjątkowy. 
W końcu roczek jest tylko raz. Prawda.

Muszę czegoś poszukać. 




To właśnie taki tort miała córka, tu świeżo zrobiony. 
 Nie mam lepszego zdjęcia, bo już po przełożeniu na paterę, zaczęła się cała impreza urodzinowa.  

poniedziałek, 8 lutego 2016

kot




Dziś prezentuję zdjęcia kota.

 Kot dostał na imię Syriusz jest tak naprawdę kocicą, ale cóż, córka nie chciała się już zgodzić na zmianę imienia J.
Mamy w domu pieska Puszka, rybki i teraz jeszcze kota. (ja jestem tak średnio zadowolona, ale cóż dzieci się bardzo cieszą).

 Kot został wyrzucony przez kogoś.
 Okropne. Chyba zostawię to bez komentarza.

 Jest młody pojawił się u nas koło listopada, ale przyzwyczaił się i oswoił dopiero w grudniu. Cóż zrobiło mi się go żal, że się tak błąka po okolicy porzucony.
 Na początek dostawał jedzenie na polu, daleko koło ogrodzenia i czekał aż się oddalimy, dopiero wtedy zjadał.
A był bardzo głodny.

Jak się już teraz oswoił, to nawet na okno wyskakuje i czeka na wejście do domu
Nie chce siedzieć tak cały czas z nami w domku, ma swoje ścieżki i czasem go niema długo, ale zawsze wraca.

Bawi się i gdy wychodzimy do ogrodu, goni liście, albo wspina się na drzewo.
Nie chciałam go wypuszczać, bo bałam się, że pójdzie na drogę i cóż mogło by się to dla niego źle skończyć.
Ale nie mam za dużo do powiedzenia, kot ma swoje ścieżki i nie lubi siedzieć w niewoli, lubi nas i przychodzi na karmienie, wygrzewa się koło kaloryfera, pozwala na głaskanie, ba nawet córka wozi go w wózku dla lalek J.  

Ale po wszystkim przeciąga się i znika.
Taki to ciekawy kotek nam się trafił.
Ma nadzieję, że  zostanie już na stałe. Bo wszyscy go bardzo polubiliśmy.


















sobota, 6 lutego 2016

zabawa z masą plastyczną



Ferie minęły u nas bardzo szybko.

 Oczywiście pod sam koniec młoda zaczęła kaszleć.
 Jakiś wirus podobno, tylko ciekawe skąd to złapała skoro byliśmy w domu i nie chodziła do przedszkola.
 Ech te choróbska… 
Już powoli jej przechodzi, ale więcej siedzieliśmy w domu. 

Różne zabawy wykonywałyśmy w tym czasie. 
Oto efekt jednej z nich.
 Córka dostała pod choinkę taki zestaw, masa plastyczna. 
Można to wałkować, ugniatać i lepić. 
 Nie mam zdolności plastycznych więc proszę o wyrozumiałość. 

Wałkowanie i wycinanie różnych kształtów plasteliny trwało prawie półtorej godziny. 

Dużo zabawy. 

Bardzo fajna „zabawka” i świetny prezent. 
Na długie wieczory się sprawdza. 
Polecam. 









olejki eteryczne


Uwielbiam olejki zapachowe.

 Będąc w aptece zaopatrzyłam się w kilka sztuk.

 Jak mam już sprawdzone, są one bardzo przydatne na różne dolegliwości szczególnie w tej zimniejszej części roku.

 Na katar, kaszel, ból gardła, ból głowy, przeziębienie. 

W Internecie jest mnóstwo informacji na temat olejków i ich stosowania. 

Niektórzy dodają je nawet do odkurzacza, nie próbowałam jeszcze, ale znając siebie wiem, że na pewno sprawdzę jaki jest efekt takiego zabiegu. 
 pozdrawiam 
















 U nas były ferie, poszliśmy na długi spacer. 

Nad wodą akurat było dużo łabędzi. 

Wydaje mi się, że nie były głodne i śniegu też nie ma, ale i tak córka chciała im dać coś jeść.

 A w torebce były tylko chrupki kukurydziane, to dostały kilka chrupek.

 Zjadły ze smakiemJ

Córka  była zachwycona.