Dziś chciała bym opowiedzieć co przygotowałam na obiad.
Hm…Trochę dziwny temat prawda ? Ale dla córy często robię tak zwane przez nią
klusie, czyli zwykłe kopytka. Choć może nie takie zwykłe, bo zrobione po
mojemu.
Często dostaję ser od rodziny mojego męża, taki domowy biały
ser, jest pyszny i jest go bardzo dużo
(naprawdę dużo). Nie chcę żeby się zmarnował.
Więc tak, albo jest on na kanapki jako pyszna pasta z różnymi
dodatkami. Albo robię z niego ciasto serowe (muszę tu napisać kiedyś na niego
przepis bo jest łatwe i smaczne), albo robię niego żółty ser, albo sobie dzielę
na porcje zamrażam i mam później na kopytka. Do takich kopytek dodaję też trochę
ugotowanych ziemniaków, które zostają mi od obiadu.
Chciałam zrobić je raz na słodko z śmietanką, ale nie wyszło,
zaraz usłyszałam „mamo zapomniałaś o skwarkusiach :-) „
No i niestety bez skwarkusiów się nie obejdzie. Ale naprawdę
jej smakują i wcina je zawsze z smakiem.
Pewnie kiedyś powie, że kopytka to były jej klusie z
dzieciństwa.
A oto przepis jak ja je robię:
1. 0.20 kg ser biały
2. 0.60kg
ziemniaków ugotowanych
3. około
1 szklankę mąki zwykłej
4. 2
łyżki mąki ziemniaczanej
5. 1
jajko
6. szczypta
soli
Przygotowanie dania;
Ziemniaki wymieszać z makami,
jajkiem i serem. Wyrobić delikatne ciasto, następnie oderwać porcję ciasta i
jak ja to tłumaczę córce co robie, to mówię, że robie węża (czyli takie wałki).
Nożem odcinam kluski, a tu już takie jaki komu pasują.
Wrzucam je do osolonej wody i od wypłynięcia
trzymam tylko minutę i wyławiam łyżką cedzakową. Podaję z skwarkusiami i
warzywami.
Przyznam się szczerze, że rzadko
trzymam się sztywno tego przepisu, bo to naprawdę zależy ile mam sera i ziemniaków,
jeśli czego jest więcej lub mniej to zawsze sobie jakoś poradzę.
Smacznego