Dziś prezentuję zdjęcia kota.
Kot dostał na imię Syriusz jest tak naprawdę
kocicą, ale cóż, córka nie chciała się już zgodzić na zmianę imienia J.
Mamy w domu pieska Puszka, rybki i
teraz jeszcze kota. (ja jestem tak średnio zadowolona, ale cóż dzieci się
bardzo cieszą).
Kot został wyrzucony przez kogoś.
Okropne. Chyba zostawię to bez komentarza.
Jest młody pojawił się u nas koło listopada,
ale przyzwyczaił się i oswoił dopiero w grudniu. Cóż zrobiło mi się go żal, że się
tak błąka po okolicy porzucony.
Na początek dostawał jedzenie na polu, daleko
koło ogrodzenia i czekał aż się oddalimy, dopiero wtedy zjadał.
A był bardzo głodny.
Jak się już teraz oswoił, to nawet
na okno wyskakuje i czeka na wejście do domu
Nie chce siedzieć tak cały czas z
nami w domku, ma swoje ścieżki i czasem go niema długo, ale zawsze wraca.
Bawi się i gdy wychodzimy do ogrodu,
goni liście, albo wspina się na drzewo.
Nie chciałam go wypuszczać, bo
bałam się, że pójdzie na drogę i cóż mogło by się to dla niego źle skończyć.
Ale nie mam za dużo do powiedzenia,
kot ma swoje ścieżki i nie lubi siedzieć w niewoli, lubi nas i przychodzi na
karmienie, wygrzewa się koło kaloryfera, pozwala na głaskanie, ba nawet córka
wozi go w wózku dla lalek J.
Ale po wszystkim przeciąga się i
znika.
Taki to ciekawy kotek nam się
trafił.
Ma nadzieję, że zostanie już na stałe. Bo wszyscy go bardzo polubiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz